
Ciała niemal wszystkich zgromadzonych popadały w niesamowity trans, poruszając się jak gdyby na falach wysyłanych przez zespół.
„TFN wchodzą na scenę po północy i od samego początku jest tak, jakby grali w domu. Co więcej, takiej żywiołowości nie widziałem na żadnym koncercie w Polsce. Przez cały koncert jest headbanging, wspólne bujanie, okrzyki, skandowanie nazwy, a na koniec wykrzyczenie zespołu na scenę na bis. Bisem na tej trasie jest „Tragedy of Joseph Merrick”, na którym Maciek z Adamem kontynuują tradycję zejścia z gitarami w tłum pod koniec numeru. W Cluj jednak, w momencie kiedy Adam tylko zszedł ze sceny, ludzie pochwycili go na ręce, unieśli w górę i całą końcowa partię odegrał na rękach tłumu. Szaleństwo.”
Kiedy już myślałem, że nie mogli lepiej rozpocząć koncertu, ze sceny poleciała druga kula ognia z kultowego „Dirt”. Bez żadnej przerwy, bez żadnego ostrzeżenia, ciężki jak stutonowe kowadło „Damn That River” wbił wszystkich w glebę na poziom londyńskiego metra. Moc gitar i dwugłosu wokalisty Williama DuValla oraz gitarzysty Jerrego Cantrella udowadniały dlaczego muzyka tego zespołu jest tak oryginalna i wyjątkowa.
Rock Oko © Wszystkie prawa zastrzeżone. Serwis zaprojektowany przez www.fingerprintweb.pl. Projektowanie serwisów i pozycjonowanie stron.