Zawsze mnie zastanawia, jak to jest z relacją między muzyką i emocjami. Co jest właściwie pierwsze? Czy muzyka intensyfikuje to co już zawarte w twoim wnętrzu czy może tworzy i powoduje zupełnie nowe czucie? Czy wyciąga to co przeżyte i zachowane czy może tworzy nieznane i jeszcze nie doświadczone?
Jak to jest ze stanami wywołanymi przez muzykę? Czy to zamyślenie już we mnie było, czy powstało pod wpływem dźwięków? Czy ten gniew jest już mi znany, czy po raz pierwszy dany? Czy on porywa tak mocno dlatego, że jest bardzo mój, czy dlatego że jego pojawienie się wywołało nieznaną dotychczas identyfikację? A ta pasja, krzyk, niepohamowanie? Wściekłość wręcz rozsadzająca skronie i wypełniająca ogniem każde włókno rzeczywistości? Spłycająca oddech, zwężająca źrenice i powodująca wrzenie krwi w żyłach? Czy te dźwięki tak działają, ponieważ dotykają tego, co istnieje wewnątrz mnie, czy może emocje ich autorów powodują odczucia, których ja wcześniej nie poczułem? A melodie? One są moje czy mi przekazane? Czy serce kurczy się pod wpływem znajomego poruszenia, czy dlatego że właśnie doświadczyłem nowego piękna?
A te wszystkie punkty, detale oraz pojedyncze fragmenty? Ten moment, kiedy w jednej sekundzie miejsce i okoliczności rozmywają się, ponieważ ty zaczynasz podążać za gorącem wywołanym znienacka przyspieszonym rytmem perkusji. Ta chwila, w której wdzierający się w ciebie krzyk głosu wokalisty staje się podmuchem rozszalałego ognia, który wypełnia cię rozsadzającą od środka energią. Ten fragment, w którym urwany riff gitary pulsuje poszarpaną dzikością wyrażającą prawdę o niebezpiecznie niepohamowanym zakresie czucia. I te wszystkie miejsca, które po kolejnym odsłuchu rozświetlają się jako te absolutnie twoje, te na które najbardziej czekasz, a ekscytacja względem nadchodzącego przeżycia wypełnia cię drżeniem jeszcze przed jego zaistnieniem, tak jak przed spotkaniem z dawno niewidzianą a bardzo bliską osobą.
WiÄ™c jak to tak naprawdÄ™ z tym wszystkim jest? Które źródÅ‚o jest poczÄ…tkiem tych emocji? Chyba jedno i drugie, a to wszystko dzieje siÄ™ równoczeÅ›nie. To jest zawsze interakcja. Dwustronny przepÅ‚yw. Szukamy siÄ™ i znajdujemy. Znamy siÄ™, lecz wciąż poznajemy. Wymieniamy, dzielimy i intensyfikujemy. Kreujemy natężenie obopólnoÅ›ci. Wytwarzamy magnetyzm braku kontroli. NastÄ™puje zanurzenie. Pojawia siÄ™ zatracenie. I rozmywajÄ…ca granice intensywność. Bezkres porywajÄ…cej intensywnoÅ›ci. Â
Jedno z tych zjawisk, w obliczu zaistnienia którego wypełnia mnie niepodważalne przekonanie, że żyję właśnie po to. Żeby czuć dokładnie coś tak mocnego.
Absolutnie niesamowita płyta.
5/5
Krzysztof Bienkiewicz
Wykładnia: | |
 | 1. podstawka pod piwo |
 | 2. perła przed wieprzem |
 | 3. placebo |
 | 4. blisko |
 | 5. bardzo |
Â